Forum Jestem Mamą Anioła... Strona Główna


Jestem Mamą Anioła...
Forum wszystkich tych, których bocian zgubił się w zamieci
Odpowiedz do tematu
ślimaczuś



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1289
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa/Radom

Oj pineska buziaków ślę mnóstwo za dobre słowo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agneskapineska
Administrator


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 2109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Kochana, pamiętaj by walić jak w dym jak będą smutki! :**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kinga-N



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Aga nie mogę przestać patrzeć i się śmiać...Ten"mały" po prostu od razu poprawia mi humor,kiedy jestem na forum.Też takiego chcę...!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agneskapineska
Administrator


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 2109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Taki też był zamysł Wink Cieszę się :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ślimaczuś



Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 1289
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa/Radom

Kinga twój tez super.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jaga



Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 1458
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik

...temat troszkę wygasły, więc pozwolę sobie go odświeżyć...
bo w sumie liczę na jakąś radę.
Tak czytam i czytam i coraz bardziej się uspokajam, bo widzę, że nie tylko mój kochany M ma problemy z wyrażaniem emocji. Bardzo go kocham, całą ciążę bardzo mnie wspierał i dodawał mi sił, jeździł ze mną z badania na badanie, był dzielny i opiekuńczy. Kiedy ja leżałam po cięciu w szpitalu on miał na głowie wszystkie sprawy związane z pogrzebem, formalności szpitalne i urzędy, jeździł w te i we wte (a do szpitala w Rudzie Śląskiej mamy prawie godzinę drogi). Nie mówiąc już o tym, że przypadło mu najcięższe zadanie poinformowania mnie, że nasza córeczka nie przeżyła, bo lekarze po cięciu wywieźli mnie na salę pooperacyjną bez słowa ... dopiero gdy mój M dotarł ( bo przed cięciem zdążyłam z toalety tylko zadzwonić do niego do pracy, że mają go natychmiast ściągnąć) szedł się dowiedzieć co się stało i to on widział pierwszy nasze maleństwo. Wiem, że było mu strasznie ciężko, że czuł się bazradny, on który zawsze był przy mnie taki silny ...
Te pierwsze dni po moim powrocie do domu był cały czas przy mnie, zajmował się mną, Jaśkiem i domem (bo ja nie umiałam stanąć na nogi - również fizycznie) ale w końcu musiał przecież wrócić do pracy. No i teraz ja jak ten borok siedze w domu sama, sprzątam, gotuje no i ... myślę!!!! I dręczy mnie ta cisza, która zapanowała w naszym domu, życie toczy się dalej i mam wrażenie, że wszyscy wokół mnie płyną tym tokiem a ja nie potrafię ...
Wciąż rozmyślam, rozpaczam (po cichu i w samotności), nie potrafię się otworzyć, a mój M nie porusza tematu, nie wiem czy się boi czy nie potrafi, ja nie chce go naciskać .... ale strasznie mi ciężko Sad
Ponieważ najczęściej pracuje na "nocki" to ja spędzam samotne wieczory, płaczę i wciąż się biję w serce "dlaczego" a potem wstaję rano i jakby nigdy nic z tym moim przyklejonym uśmiechem zaczynam kolejny dzień, popadam chyba już w rutynę. Raz pod wpływem emocji wysłałam mu w nocy smsa, że potrzebuję rozmowy, że mi ciężko i jak rano wrócił to bardzo ale to bardzo mocno się przytulił i mówił jak mnie kocha ... ale ...to był koniec tematu, czyli tematu nie było. Kobiety co robić? może to ja wariuję? naciskać? czy odpuścić? dlaczego faceci są tak skomplikowani????????
eh, takimi wypocinami kończą się bezsenne noce Sad
help.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agneskapineska
Administrator


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 2109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Jaguś... Twój mąż, tak jak piszesz, robił wszystko co mógł... Przeżył równie wiele, ja sobie nie woybrażam jak musiało Mu pękać serce, gdy zobaczył Małgosię i musiał przekazać Ci tą okrutnie przykrą wiadomość... Sad
Przeważnie faceci zamykają ten ból w sobie. Nie myślą naszym tokiem. My zazwyczaj chcemy o bólu rozmawiać, wykrzyczeć go i wypłakać. Oni myślą, że każde poruszenie Tego tematu bardzo Nas zaboli, ponownie przypomni ten ogromny ból. Milczą, albo wypierają to wydarzenie.
Mój P. pierwszego dnia płakał ze mną, ale potem też niebardzo chciał poruszać Ten temat... "Wszystko będzie dobrze, jeszcze Nam się uda"... Albo nie rozmawialiśmy o tym wcale. Też płakałam nie raz w poduszkę, bo dusiłam się z tym bólem, bo wszyscy uważali, że trzeba iść dalej, a ja nie chciałam! Chciałam krzyczeć z tej niesprawiedliwości. Nie naciskałam na P., bo uważałam, że to i tak nic nie da. Znalazłam Nasze dziewczyny na Kafeterii i to Tam znalazłam ukojenie, a potem Tu, na forum - z kobietami, które rozumiały Ten ból.
Myślę, że i Tobie z czasem uda się pośmiać z mężem, albo i na spokojnie porozmawiać na temat Tego smutnego wydarzenia w Waszym życiu... Ale jeszcze nie teraz... Oboje potrzebujecie czasu. Spróbuj napisać do Niego list, co czujesz, że tęsknisz, że potrzebujesz rozmowy. Czasem to pomaga.
Główka do góry :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agneskapineska dnia Śro 8:32, 26 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kasia W.



Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 1964
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kalisz

Jaga w wielu sprawach trudnych i milczących Dziewczyny doradzały by napisać list do własnego Męża,wtedy łatwiej jest to wszystko przelać na papier i dać drugiej Ukochanej osobie do przeczytania,On na pewno nie ucieka od tematu On boi się go poruszać bo boli Go tak samo jak Ciebie,ale Facet musi być twardy dzielny nie może pokazać na zewnątrz swoim emocji bo taki jest stereotyp.Także Jaga spróbuj w takiej samotnej nocy przelać to wszystko na papier swoje obawy,lęki i to,że chcesz o tym krzyczeć,mówić porozmawiać i wręcz,Mężowi do poczytania taki list Go na pewno ruszy i poruszy i zaczniecie rozmawiać o tym.
Trzymam kciuki za powodzenie w tej sprawie i mocno przytulam ....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kasia W. dnia Śro 9:04, 26 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
UK35



Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 683
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Łodzi

To wszystko co piszą dziewczyny jest prawdą. Nawet w takim związku jak mój, gdzie milczącą stroną byłam zawsze ja, mój m. nie potrafił o tym rozmawiać kiedy tego potrzebowałam. Ja po prostu próbowałam rozmawiać o tym z innymi, a przy nim wiedziałam, że każde przytulenie, każdy ciepły gest to potwierdzenie tego, że i on przeżywał tamtą stratę, ale nie umiał, nie chciał, nie potrafił o tym rozmawiać. Nawet po tak długim okresie jaki minął u mnie od tego smutnego wydarzenia nie potrafi ze mna o tym rozmawiać. Ale wiem, że jego też to bolało.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gosik



Dołączył: 06 Sty 2010
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Jaga chyba każda z nas miała taki "problem" z mężem. Mój też sam załatwiał wszytskie formalności związane z pogrzebem itp.Strasznie to przeżył, płakaliśmy razem jeszcze w szpitalu a później w domu.Wziął 3 tyg urlopu i siedział ze mną w domu, dodawał mi do herbaty kropli na uspokojenie(o tym dowiedziałam się dopiero jakieś 4 miesiace temu), dbał o to bym coś zjadła i zmrużyła oko...I też był problem z rozmową, on ucianał mówiąc, że wszystko się ułoży.W końcu któregoś wieczoru przy lampce wina powiedziałam mu co mi leży i to było najlepsze co mogłam zrobić.Popłakaliśmy oboje, pogadaliśmy,atmosfera się oczyściła.I już mogliśmy rozmawiać o Kubusiu, i tak jest do teraz...Dzisiaj miałby już prawie 2 latka....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jaga



Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 1458
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik

ale zapodałyście mi klina !!! hm, muszę zebrać się na odwagę i napisać ten list, w sumie nie mam nic do stracenia, "ciszej" już i tak nie będzie, chyba ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
UK35



Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 683
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Łodzi

trzymam kciuki za powodzenie akcji z mężem Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kasik25



Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

Jaga ja tylko dodam, że najważniejsze to nie odsuwać się od siebie nawzajem.
Ja po stracie drugiego Aniołka doprowadziłam do kryzysu w naszym małżeństwie, obwinijając swojego męża, że jego to zupełnie nic nie obchodzi.
A jego oczywiście obchodziło i też to wszysto bardzo przeżywał, tylko nie umiał tego wyrazić. Życzę powodzenia szukaniu porozumienia z mężem


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mężczyźni w obliczu straty.
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 6 z 6  

  
  
 Odpowiedz do tematu