Forum Jestem Mamą Anioła... Strona Główna


Jestem Mamą Anioła...
Forum wszystkich tych, których bocian zgubił się w zamieci
Odpowiedz do tematu
kostucha76



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 1352
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: POZNAŃ

Dobrze Dziewczynki to ja też zmykam Smile
Dobrej nocki... i dużo siły na jutrzejszy dzień, buziaki :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
karolkago82



Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 233
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

A mój małzonek to przezył to z pewnościa bardzo bo juz jesteśmy ze soba 7 lat i go troszke znam, ale on o tym nie rozmawia. W szpitalu był kochany, potem troszkę o tym pogadaliśmy.Teraz każe mi sie nie zadręczac. Tydzień po poronieniu powiedział że nie chce już dzieci bo nie zniósłby kolejnej straty. Teraz zmienił zdanie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agneskapineska
Administrator


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 2109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Karolko, mamy dużo wspólnego widzę ;> Też mamy podobny staż.
Każdy facet także potrzebuje czasu, żeby dojść do siebie... Bądźmy dziś z Nimi...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
lora28



Dołączył: 06 Paź 2009
Posty: 1934
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Mój mąż....człowiek skała jeśli chodzi o emocje....tak zaczynam temat... Smile Cierpi,widzę to,ale o stracie przestał już mówić,słucha mnie,jednak trudno mu się ze mną rozmawia,ostatnio powiedział,że nie lubi kiedy mam doły,bo mu strasznie przykro ale nie ma pojecia co mi powiedzieć... Rozumiem Go,broni się,wypierając temat,ale czasem po powrocie z pracy mówi,że myślał o Patryku,dzisiaj napisał mi,że myśli o naszych dzieciach...Oglądając pierwszy raz film Patrysiowy płakał chociaż starał się ukrywać łzy jakby się ich wstydził...bo przecież jest Facetem....Podczas moich kolejnych pobytów w szpitalach do końca powtarzał mi,że nie wierzy w to,że Patryka z nami nie będzie.I nasz syn to wiedział,bo kiedy Daniel zaczynał do niego mówić,wiercił się i zawsze,do samego końca reagował na głos Taty,czasem się wkurzałam,że na mój nie,ale na męża zawsze.Zazwyczaj wypychał nóżkę z prawej strony....Kiedy dowiadywaliśmy się pierwszy raz o tym,że Malutki może nie przeżyć,mężowi zrobiło się słabo,nigdy nie wymiękał,ani przy porodzie Pawła,ani widząc najgorsze widoki,jest honorowym dawcą krwi,nic Go nie rusza,więc wyobrażam sobie czym była dla Niego ta wiadomość....
To On zostawał z Pawełkiem kiedy kolejny raz zapewniałam,że mamusia już na pewno ostatni raz zostawia ich samych,pracował i zajmował się Małym....A gdy przyszedł nasz dzień...pierwszy dzień wiosny mąż siedział ze mną w szpitalu i nie opuścił mnie na krok przez 11 długich godzin...był ze mną również na porodówce i tutaj kolejny raz emocje Go złożyły,drugi raz w życiu zrobiło Mu się słabo...nie zemdlał,musiał wyjść z sali porodowej kiedy dostałam krwotoku.To On widział naszego Synka,On podtrzymywał mi głowę,żebym i ja go zobaczyła w tej pieprzonej szpitalnej misce,chociaż byłam w takim szoku,że nie wiedziałam,dlaczego On mi tak trzyma głowę i nawet nie myślałam co chce mi pokazać.....zapamiętalismy oboje,że miał strasznie dużo włochali na główeczce,nie pamiętamy widoku dokładnego,ale pamiętamy te włoski...łaskawie pokazano mi nasze dziecko z daleka na ulamek sekundy....Kiedy wróciłam z porodówki na patologię ciąży mój mąż spał na moim łóżku,ale czekał na mnie...On zorganizował pogrzeb Patrykowi,chociaż do tej pory to ja zajmowałam się wszystkim,co ma zwiazek z jakimikolwiek urzedami...
Wiem jedno,strasznie dorósł przez to,co się stało,zmienił się,chociaż czasem nie wiedzę już iskierki w Jego oczach....
Jestem Mu wdzięczna za wszystko co dla nas robi...
W moim zyciu jest także drugi mężczyzna...ten 5 letni,który na wiadomość o bracie szalał ze szczęścia,choć myślał,że będzie mial w domu Zuzię.On również przezywał z nami wszystko.Mówił do mojego brzucha,że ma wyzdrowieć,bo chce mieć brata,a kiedy Patryk odszedł,a ja wróciłam do domu po pogrzebie siedział na łóżku i płakał,bo on chce iść do braciszka,nie chce już żyć bez Niego....Serducho mi pękało,bo jak wytłumaczyć 5 latkowi coś czego my,dorośli nie jesteśmy w stanie pojąć....Pamiętam,kiedy wrócił z przedszkola i powiedział,ze poinformował panią Asię,że jego braciszek jest chory,potem ,że Patryk ma przesunięte kości czaszki i że najpewniej będzie Aniołkiem.Moje 5 letnie dziecko,przeszło przez chorobę i smierc swojego brata lepiej,niż my,dorośli....Teraz zanosi Patrykowi żołędzie z lasu,czasem cukierki i każdy nowy samochodzik,żeby pochwalić się bratu....W Dzień Dziecka wziął nawet swój balon z Zigzakiem ulubioną postacią z bajki i wypuścił go przy grobie....Albo chodził wokół grobków i pytał jak mają na imię koleżanki i koledzy Patryka.....pamięta i zawsze mówi,ze ma brata w niebie....
Faceci różnie przeżywają stratę,jedno jest pewne,Oni też cierpią...Mój mąż równiez nie chce nawet słyszeć o kolejnym dziecku,ale nigdy,przenigdy nie zrobię tak jak zalecał mi pewien ginekolog mówiący "co facet ma do tego,siadasz robisz swoje i po sprawie,Ty rządzisz..."
Po tym wszystkim nie potrafiłabym potraktować swoich mężczyzn w taki sposób.a pisząć to uświadamiam sobie własnie,jak wielkie mam szczęście majac Ich przy sobie a jak bardzo tego nie doceniamy czasem,ech..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agneskapineska
Administrator


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 2109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Loro Sad Tak mi przykro, że spotkało Cię tyle cierpienia ech... Ale masz wspaniałych facetów i dobrze, że są z Tobą... Przytulam Cię mocno w Tym dniu i światełko dla Patryczka (*) Trzymaj się kochana.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kostucha76



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 1352
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: POZNAŃ

Loruś, to prawda bez naszych wspaniałych Panów, nie dałybyśmy rady...dobrze, że są. Buziaczki :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
sara37
sara37



Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 2174
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

Ja zacznę od tego moje drogie koleżanki ,ze mąż mój na pewno przeżył to wszystko na swój sposób,znam go doskonale ma trudny charakter i raczej się nie zwiera nawet mnie niestety uchodzi za twardziela lecz nim tak naprawdę nie jest.Ma swoje odczucia i nie chce się z nimi dzielić nawet jak sobie wypije ciężko mu przychodzi cokolwiek mówić chociaż wtedy się wygada i nieraz popłacze.Jedno mnie w nim drażni i wkurza on mnie nie pyta co mnie boli czego mi brakuje albo co przeszłam nie chce wracać do tematu bo jak coś mówię to twierdzi ze się nakręcam i po co wracam i płacze rozmyślam na nowo.Nie raz mówiłam mu że muszę o tym mówić bo oszaleje ale on nie rozumie Sad właśnie wczoraj wieczorem rozmawialiśmy o tym i on do mnie takie słowa cytuje;tobie jeszcze nie przeszło o dziecku żeby je mieć. Nawet myślałam o adopcji albo rodzinie zastępczej sam mówił że może pomyślimy a nagle wczoraj odebrał mi nawet tą nadzieję ze może się uda Crying or Very sad Crying or Very sad Ja nieraz już nie wiem jak z nim rozmawiać co dalej robić Question Question Jestem załamana nie mam już ochoty na nic wszystko mnie dobija Crying or Very sad wszyscy odbierają mi nawet nadzieję a mi pozostaje tylko smutek i żal i rozpacz Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agneskapineska
Administrator


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 2109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Syluś, tacy są faceci Neutral Nie miej żalu do swojego męża, że nie przeżywa tego na Nasz babski sposób :/ Oni nie pokazują uczuć tak ja My, baby Wink Ale wierz mi, że równie bardzo to przeżywają... Z jednej strony myślę, że ma rację, że troszkę za bardzo napierasz... Wiem, że straciłaś drugą dzidzię i jest Ci potwornie ciężko, ale pozwól sobie i Twojemu oranizmowi dojść do ładu... Uspokoisz się troszkę psychicznie, to też inaczej spojrzysz na męża... On chce dla Ciebie dobrze wiesz? Nie odbiera Ci nadziei! Chce, żebyś odpoczęła psychicznie po tym co się stało... Mów o tym, co czujesz. Tacy są faceci, że nie zawsze pytają, co Cię martwi... Mój mąż też taki jest, dlatego ja sama do Niego mówiłam, męczyłam tematem, bo mnie też pomagała rozmowa o tym. Nie irytuj się tak bardzo... Może poprostu się do Niego przytul? Myślę, że troszkę też się na Nim wyładowujesz... A pamiętaj, że Twój mąż Cię bardzo kocha i napewno chce mieć z Tobą dzidzię, tylko tak jak mówi, chce byś troszkę odpoczęła od stresów. Postaraj się troszkę dojść do siebie, a zobaczysz, że znów nadejdą te dni, kiedy znów spróbujecie Smile Ściskam Cię mocno kochana! Nie daj się nerwom Smile :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kinga-N



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Nigdy wcześniej nie pisałam w tym wątku,ale dziś postanowiłam to zrobić...
od pewnego czasu mam wrażenie,że wszystko się między nami popsuło,oddalamy się od siebie coraz bardziej choć udajemy,że tak nie jest.Mój mąż już po powrocie ze szpitala powiedział,że nie powinnam do tego wracać,miał pretensję o to,że całymi nocami płakałam,a w dzień byłam nieobecna...i choć umiał mocno mnie przytulić,to jednak to nie było chyba to czego oczekiwałam.Kiedyś po rozmowie z Pestką nie wytrzymałam,napisałam mu SMSa(dzień wcześniej trochę się pokłóciliśmy,z innego powodu) a w nim wszystko co myślałam,co mnie bolało...nie przebierałam w słowach o nim,o jego rodzinie...
kiedy przyjechał po mnie na koniec pracy przepraszał mnie za poprzedni dzień.czekałam kiedy powie coś na temat moich odczuć,ale się nie doczekałam.wieczorem spytałam czy czytał moją wiadomość,odparł,że nic nie dostał.zamurowało mnie,ten SMS do niego nie dotarł,nie wiedziałam co mam o tym myśleć?nalegał,żebym powiedziała co mu napisałam,ale ja nie umiałam.pokazałam mu swój telefon,czytał i nic nie mówił...ja się rozpłakałam.
kiedy skończył mocno mnie przytulił i powiedział,że jemu też jest ciężko,że on też stracił swojego aniołka,że bardzo mnie kocha i zawsze przy mnie będzie.
to było wspaniałe...długo na to czekałam!
po jakimś czasie zrozumiałam,że też cierpi,że też boli go serce.wstał na nogi tak szybko żebym i wstała,potrzebował tego,żebym znowu się uśmiechnęła.
wiem też,że bardzo pragnął tego dziecka i jest mi przykro,że już go nie ma.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agneskapineska
Administrator


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 2109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Tak jak mówiłam Sylwusi... Dajmy szansę Naszym facetom, im też jest ciężko... Bądźmy z Nimi...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kostucha76



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 1352
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: POZNAŃ

A mi czasami brakuje takiej szczerej rozmowy z moim mężem...wiem, że dużo przeszliśmy, że niejeden związek nie wytrzymałby tej próby...czasami mam wrażenie, że On już zapomniał...choć wiem że to nie prawda.
Wiem, że faceci mają inny tok myślenia, inaczej przeżywają porażki i sukcesy.
Ale choćby sytuacja z wczoraj:
Po przeczytaniu info o łykaniu kwasu foliowego przez panów, sprzedałam ten pomysł mężowi, ale on nie był zadowolony...wiem to bzdura, ale mnie to zabolało...pomyślałam sobie, że ja faszeruję się tabletkami od czasu kiedy zaczęliśmy starać się o dzidzię i to lekami czasami z poważnymi skutkami ubocznymi i się nie użalam, choć czasem mam dość, a zastrzyki bywają
bolesne, a on się wzdryga na myśl o pigułce wielkości ziarnka kaszy...
No i od słowa do słowa...ech ten tydzień jakiś taki nie teges Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kostucha76 dnia Wto 20:23, 10 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
agneskapineska
Administrator


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 2109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Kostuszko - wiele przeszłaś bohaterko Ty Nasza :***
A menowi folik podawaj w rozgniecionych ziemniakach Wink Główka do góry kochana, ten tydzień niedługo się kończy i następny będzie lepszy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kinga-N



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Kostka już kiedyś Ci pisałam,że dla mnie jesteś WIELKA!
Aga ma rację musimy wierzyć,że każdy następny dzień będzie lepszy od poprzedniego. ja w to uwierzyłam odkąd jestem z WAMI!!!
ja na razie nic nie łykam,pytałam lekarza jak byłam na wizycie kontrolnej po zabiegu i powiedział,że na razie żadnych leków nie mam brać.
20 października byłam na pierwszych badaniach,wczoraj mój ginekolog przysłał mi smsa,że ma już wszystkie wyniki,napisał że są dobre.umówiłam się na kolejną wizytę na 1 grudnia i wtedy zdecyduje co dalej?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
agneskapineska
Administrator


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 2109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

No widzisz Kingo! Mówiłam, że będzie dobrze!!! Ja tu wierzę za Was wszystkie moje kochane! Uszy do góry! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
kostucha76



Dołączył: 05 Paź 2009
Posty: 1352
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: POZNAŃ

Kinia no to extra wiadomości Smile no i miło ze strony ginekologa, że wysłał ci powiadomienie o wynikach.

Taaa Agnesko Very Happy to może w ogóle zastąpię ziemniaki folikiem...takie kwasowofoliwepuere Very Happy
spróbuję jeszcze pomolestować mężusia o ten kwas foliowy, a jak nadal będzie upierał się przy swoim to wprowadzę do naszego codziennego menu urozmaicenie w postaci dosypywania pokruszonego foliku do każdej potrawy Smile od przybytku głowa nie boli Wink a czego oczy nie widzą... Wink Wink Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mężczyźni w obliczu straty.
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 3 z 6  

  
  
 Odpowiedz do tematu