Forum Jestem Mamą Anioła... Strona Główna


Jestem Mamą Anioła...
Forum wszystkich tych, których bocian zgubił się w zamieci
Odpowiedz do tematu
Obsoletki
gemini
Administrator


Dołączył: 09 Lut 2012
Posty: 1717
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pomorze

Ostatnio zachwycił mnie wywiad z pisarką Justyną Bargielską w moim ulubionym miesięczniku TS. Przyznam szczerze, że nie miałam pojęcia o jej istnieniu i o książce o której opowiadała w tym wywiadzie.

Zaimponowała mi jako kobieta, jako matka i jako pisarka. Wywiad był niesamowity, podobnie jak sesja zdjęciowa, w której Bargielska wzięła udział. Zdjęcia urzekały delikatnością i przenosiły w inny wymiar, Alicji z krainy czarów( podobne odczucia miałam czytając książkę, przeniesienie w inny wymiar, tak to dobre określenie). Poczułam wewnętrzną potrzebę poznania Jej jako pisarki i poznania książki ‚Obsoletki”. W wywiadzie szczerze mówiła o tak trudnym temacie jak strata dziecka, o śmierci, o poronieniach, o prosektorium i sesjach zdjęciowych, które robiła martwym noworodkom, musiałam zdobyć tą książkę.

O „Obsoletkach” recenzenci piszą – „To rzecz porywająca i przerażająca”, „Ta skromna książeczka kompletnie zbiła mnie z pantałyku”, „Bargielska wymiata: językowo, światopoglądowo i matkopoglądowo”

Postanowiłam jak najszybciej pochłonąć tą książkę, choć przyznam szczerze, że miałam mieszane uczucia. Nie wiedziałam czy to dobra książka dla mnie, czy nie jest na nią za wcześnie. Bargielska w wywiadzie powiedziała, że dzięki tej książce przepracowała swoją stratę. Chciałam chyba namacalnie „tego dotknąć”, poznać kogoś kto się uporał ze stratą.

I kiedy już trzymałam książkę w dłoniach, długo wpatrywałam się w okładkę, bałam się przewrócić pierwszą kartkę. Kiedy już udało mi się to zrobić nie pochłonęłam jej jednym haustem. Potrzebowałam kilku podejść i kilku większych przerw, wcale nie na dojście do siebie i opanowanie uczuć tylko na wykrzesanie z siebie głębszych refleksji.

Zrozumiałam slogan – „Bargielska wymiata językowo”. Rzeczywiście wymiata językowo. Książka nie jest szczerym wyznaniem dosięgającym głębi uczuć. Chyba nie taki był zamiar autorki. Książka jest tak jakby podłożem pod uczucia. Opisy które powinny przerażać mnie osobiście nie dotykały i nie szokowały, dla mnie to jakbym patrzyła na szkic, pewnego rodzaju obrys straty i towarzyszącej jej traumy. Język dla mnie był trudny, nawet bardzo trudny. Bargielska z gracją lawirowała między radosnym i śmiesznym opisem, w który wplatała straszne i przerażające opisy. Porażająca była również lekkość podejścia do tematu śmierci.

Czytałam kilka recenzji książki, bo nie powiem zaciekawił mnie odbiór przez innych czytelników tej malutkiej powieści. Ja czytałam ją z pozycji matki po stracie, a ciekawa byłam jak odbierają książkę osoby których ten problem nie dotyczy. Z tego co wiem „Obsoletki” zostały przyjęte bardzo entuzjastycznie przez szerokie grono czytelników i krytyków. Książka jest pisana szalenie niestandardowym językiem i nie wiem jak innych, ale we mnie nie wywoływała większych refleksji, których chyba oczekiwałam. Co dziwne nie była dla mnie trudna z perspektywy straty dziecka. Może to zabrzmi dziwnie, ale poznałam już tyle różnych przerażających historii, które można by śmiało włożyć z przegródkę z napisem „niemożliwe”, że opis prosektorium i martwego płodu nie wzbudzał we mnie większych emocji. Nie wpadłam po niej w czarną otchłań własnej żałoby. I chyba o to chodziło. To nie jest książka wyzwalająca szereg trudnych emocji, ale mam wrażenie że takie było założenie Bargielskiej. Najważniejsze, że udało Jej się przełamać tabu i zmusić społeczeństwo do dialogu, bo strata dziecka nie jest łatwym i przyjemnym, a co więcej często podejmowanym tematem.

Jednak jak dla mnie za mało w niej emocji. Bardziej zaimponował mi wywiad z Bargielską na łamach TS,który przeczytałam przez poznaniem książki. Żebym bardziej zrozumiała książkę, przyjaciel podesłał mi wywiad w Wysokich Obcasach pt. Poroniłam [link widoczny dla zalogowanych]

Ten wywiad pomógł mi dogłębnie zrozumieć język pisarki i zapełnił wiele luk które powstały w mojej głowie po przeczytaniu książki.

„Obsoletki – nowe słowo. Objaśnijmy, co znaczy.

Coś na wzór szarytek, oblatek, zakonu albo sekty. „Sekty” kobiet, które łączy to, że dowiedziały się, co znaczy „gravid obsoleta”. Wpisałam ten termin w Google’a, pierwszy znaleziony wynik to pytanie dziewczyny do eksperta na portalu poświęconym ciąży. Dziewczyna: „W karcie informacyjnej z leczenia szpitalnego wpisano rozpoznanie: gravid obsoleta. Chciałabym wiedzieć, co oznacza ten łaciński zapis”. Ekspert: „Termin »gravid obsoleta « oznacza ciążę obumarłą, czyli kiedy dochodzi do wewnątrzmacicznej śmierci płodu”. Komputerowy program dodaje do odpowiedzi eksperta: „Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia!”. Pomyślałam, że w „Obsoletkach” groza musi mieszać się z groteską, autoironią, makabrycznym śmiechem.

Rozbijamy się o język. Język podziału „pro-life” i „pro-choice” z „aniołkiem” i „zygotą”. A matki, które straciły zygotę, też nie mają fajnie, tylko ich nikt już zupełnie nie rozumie. Są wyobcowane z powodu języka, czegoś, co ostatecznie ma służyć komunikacji.

Tracą w innym „kontekście” – jak pani pisze. Ale w żadnym kontekście kobieta nie jest przygotowana na coś takiego: „Jedna dziewczyna pyta, co jest grane, bo długo się starała, aż zaszła w ciążę, która się okazała pozamaciczna. Podano jej zastrzyk i powiedziano, że zarodek wchłonie się za miesiąc, dwa. – Kto to wymyślił? – pyta dziewczyna i pyta też, czy jest w ciąży, czy gra w horrorze”.

Jak ma być przygotowana? Media, inne matki serwują jasny przekaz: śliczne kocyki, pluszowe zabawki, uśmiechnięte kobiety z wielkimi, ale kształtnymi brzuchami – w tej wizji nie ma miejsca na przegrane macierzyństwo. Ale nie wierzę, że gdy kobieta jest przygotowana na to, iż może stracić dziecko, lepiej sobie z tym poradzi, czyli mniej będzie cierpiała. Nasz plan nie zakłada, że coś ma być stracone. Ale trudno oczekiwać od ludzi, żeby na starcie wyrazili zgodę na to, że pewne rzeczy dostajemy tylko po to, żebyśmy mogli je stracić. Duży wpływ na rozmiar traumy ma też postawa lekarzy.

W tym roku zdarzyło mi się coś, co nie wiem, jak ocenić. Byłam w podróży, jechałam samochodem z mężem, piękna pogoda, zima, ale bardzo jasna, słońce. Nie czułam się jednak dobrze, dzień wcześniej zemdlałam, choć jestem zdrowa i nie było powodu. I kiedy tak jechaliśmy, w radiu powiedzieli, którego dzisiaj jest. I do mnie dotarło, że to jest właśnie ta data.

Na początku byłam bliska potępienia siebie, że zapomniałam. Ale potem pomyślałam, że to doświadczenie było ważne i pozytywne. To, że głowa zapomniała, a ciało pamiętało, umocniło mnie w przekonaniu, że temu dziecku też byłam matką.” [link widoczny dla zalogowanych]

Polecam gorąco ten ” poronieniowy coming out”- jak napisał jeden z recenzentów. Jestem ciekawa opinii innych. Czytałyście ją może.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jaga



Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 1458
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik

Ja jeszcze nie ale zaintrygowałaś mnie, muszę ją zdobyć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Obsoletki
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu